Do domu na Święta...

Święta mają dla mnie magiczny wydźwięk - równo piętnaście lat temu wracając do domu na Boże Narodzenie spotkałam Miłość Mojego Życia. Droga była daleka i śnieżna, trwała ponad 30 godzin i w tym czasie zdążyłam się zakochać na całe życie. Spotkanie to było najpiękniejszym prezentem gwiazdkowym, jaki mogłam otrzymać od losu. Po latach włóczęgi po świecie odnalazłam swoją przystań, swój dom i swoje miejsce na ziemi. Życie zaskakuje nas w najbardziej nieoczekiwanym momencie, chwile zwątpienia i tęsknoty za miłością pozostawiając daleko za nami. Każdego dnia dziękuję za to, co mam - że kocham człowieka, który będąc moim mężem, jest również moim największym przyjacielem, że mam rodzinę i przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. Dziękuję za to, że mam gdzie mieszkać i że nad głowami nie latają nam wybuchające pociski. Dziękuję za to, że z kranu leci czysta woda i że na Święta mogę zrobić śledzie...Nie tęsknię za tym, czego nie mam, nie zazdroszczę innym, że mają więcej - ważne jest dziś i teraz. Cieszę się każdą chwilą, bo kto wie, co będzie jutro?






To już mój ostatni post w tym roku, więc życzę wszystkim Podróżującym bezpiecznego dotarcia do celu swojej podróży, samotnym - aby mieli z kim dzielić swoje radości i smutki, a wszystkim Wam i sobie, aby nie opuszczało nas poczucie bezpieczeństwa, a magia Świąt sprawiła, abyśmy  docenili to, czym obdarował nas los.  

Dla tych z Was, którzy odwiedzają mojego bloga ze względu na 

haft krzyżykowy 

ostatni prezent w tym roku:


do pobrania w PDF TU

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie po raz ostatni w tym roku, mając nadzieję, że Nowy Rok przyniesie wszystkim same dobre chwile,


Komentarze

Popularne posty